Kolebka szczypiorniaka w Polsce
Choć MKS Kalisz nie należy do najbardziej utytułowanych drużyn w historii Superligi, to na mapie polskiego handballa zajmuje szczególne miejsce. Dlaczego? Ponieważ w miejscowości położonej w województwie wielkopolskim rozpowszechniono piłkę ręczną w Polsce. W Szczypiornie (dzielnicy Kalisza) w 1917 roku rozegrano pierwszy mecz tej dyscypliny w naszym kraju pomiędzy oficerami I i III brygady Legionów Polskich internowanych w czasie tzw. kryzysu przysięgowego, stąd na część tego pamiętnego wydarzenia do dzisiaj potocznie nazywamy tą grę zespołową „szczypiorniakiem”.
Przebić szklany sufit
Co ciekawe, kaliszanie musieli długo czekać na powstanie klubu hanballowego, a nastąpiło to konkretnie w 2007 roku. Dziesięć lat później zespół na stale zawitał do elity, ale bez większych sukcesów - najwyższej zespół trzykrotnie zajmował 6.miejsce (2019/2020, 2020/2021, 2021/2022).Szansę na poprawienie najlepszego wyniku w sezonie mają teraz - MKS Kalisz po chwilowym kryzysie (rzutem na taśmę wygrana ze Śląskiem i porażka z Gwardią Opole 30:17), wrócił na właściwe tory, wygrywając z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski (29:23), dzięki czemu awansowali w tabeli na 5.lokatę.
- Koniec roku mamy bardzo intensywny. Czeka nas dużo meczów w krótkim czasie. Ciężkie wyjazdy. W sobotę zapominamy o Piotrkowie i skupiamy się na Gdańsku. Tam zawsze się ciężko gra, ale wszystko jest możliwe. Jedziemy tam walczyć i wygrać – mówił Mateusz Kus, zawodnik MKS Kalisz
Szczypiornista wie co mówi, ponieważ w ich pierwszym bezpośrednim starciu we wrześniu lepsi okazali się gdańszczanie po serii „7” (30:30, k. 4:3).
Dołek formy
Taki wynik w środę podopieczni Patryka Rombla wzięliby w ciemno, zwłaszcza że obecnie notują serię trzech porażek z rzędu, dopisując sobie kolejną po starciu z Wisłą Płock (24:35).
- Pierwsza połowa mogła się potoczyć dla nas lepiej. Mieliśmy trzy, cztery bramki przewagi, a ostatecznie zakończyliśmy ją remisem. Mówiliśmy sobie w przerwie, że trzeba być skoncentrowanym w drugiej połowie, bo Wisła będzie się zrewanżować. Byliśmy skoncentrowani, ale w meczu z tej klasy rywalem to nie wystarczy – mówił Mikołaj Czapliński, skrzydłowy PGE Wybrzeże Gdańsk
O ile porażki z Industrią Kielce (27:29) czy liderem Orlen Superligi są „wliczone w koszty” ze względu na ogromną przepaść jaką dzieli obie drużyny od reszty stawki, o tyle porażka z Legionowią (28:28 k. 2:4) była dość dużą niespodzianką. Z czego wynikała gorsza dyspozycja w ostatnim czasie gdańszczan?
- Przygotowując się do meczu z konkretnym przeciwnikiem, staramy się wychwycić ich słabe strony i miejsca, w których możemy poszukać swoich szans. Tak też było chociażby z Wisłą. W pierwszej połowie udawało się nam to znajdywać, w drugiej stanęli mocniej w obronie i zmuszali nas do rzutów z trudnych pozycji, przez co łatwiej było im o kontrę – mówi Jakub Będzikowski, rozgrywający gdańskiej ekipy
Trzeba być gotowym na dodatkowe emocje
Wydaje się, że zespół jest świadomy swojej gorszej skuteczności w ataku, zatem nad tym aspektem zawodnicy popracowali przed spotkaniem z zespołem prezentującym zbliżony poziom i niewykluczone, że - podobnie jak we wrześniowym starciu - o losach spotkania zadecyduje seria rzutów karnych.W nich podopieczni Patryka Rombla dobrze się spisują, choć ostatnio podczas spotkania z „czerwoną latarnią” ligi, nie wytrzymali presji i zdobyli tylko jeden punkt.
WYBRZEŻE GDAŃSK W SERII „7” W TYM SEZONIE ORLEN SUPERLIGI
Wybrzeże Gdańsk – Legionowo (d) 28:28 k. 2:4 – PWybrzeże Gdańsk– Azoty-Puławy (d) 33:33 k. 4:2 – W
Wybrzeże Gdańsk – Chrobry Głogów (d) 29:29 k. 4:2 - W
Wybrzeże Gdańsk – Gwardia Opole (d) 27:27 k. 4:3 – W
Piotrkowianin – Wybrzeże Gdańsk (w) 30:30 k. 2:3 - W
MKS Kalisz – Wybrzeże Gdańsk (w) – 30:30 k. 3:4 - W
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.