Delikatny lifting
Po przerwie reprezentacyjnej do wyjściowej "11" wrócił Miłosz Kałahur, który wyleczył uraz odniesiony w meczu z Rakowem Częstochowa. Ponadto, w porównaniu do starcia z Radomiakiem trener Carver postawił na duet stoperów Elias Olsson- Bujar Pllana. Przypomnijmy, że kolejkę temu Szwed pauzował z powodu nadmiarowej liczby żółtych kartek. Ważną informacją dla drużyny jest powrót, ale tylko na chwilę obecną do kadry meczowej Ivana Zhelizki - Ukrainiec przed rozpoczęciem rundy wiosennej złamał kość środstopia i przez kilka tygodni nie był dostępny do gry.
Bez kompleksów
Pierwsza część nie była ciekawym widowiskiem - pierwszą groźną sytuację widzieliśmy dopiero w 24.minucie, która była dziełem przypadku, a nawet mogła u niektórych kibiców wywołać śmiech, bowiem niepozorne uderzenie sprzed "16" Jesusa Imaza trafiło w Eliasa Olssona. Futbolówka obrała bardzo wysoką parabolę lotu i Bogdan Sarnawski chciał ją wyekspediować poza pole karne, ale tak niefortunnie piąstkował, że futbolówka zaczęła zmierzać w kierunku bramki gospodarzy, jednak "na posterunku" był Miłosz Kałahur, choć obrońcy również się wkradły nerwy i oddalił zagrożenie, ocierając jeszcze piłkę o obramowanie bramki.Potem więcej działo na połowie gości - w 34.minucie Tomasz Neugebauer sprawdził czujność Abramowicza strzałem z daleka, które na raty obronił bramkarz. Przed zejściem do szatni jeszcze indywidualną akcją popisał się Maksym Khlan. Zrobił wszystko dobrze - znalazł sobie wolną przestrzeń na skrzydle, wykorzystał swoje atuty szybkościowe i wszedł w pole karne Jagiellonii, ale zabrakło tylko jednego - mocnego strzału, bowiem jego próba poleciała wprost w golkipera.
Swoją okazję miała również Duma Podlasia z rzutu rożnego w 42.minucie - niepilnowany Churlinov z kilku metrów przestrzelił. Na drugą połowę drużyny zatem wyszły przy bezbramkowym remisie.
Sensacja rewelacja w cieniu protestu
Na początku drugiej połowy nie działo się zbyt wiele na boisku. Emocje wzrosły dopiero w 65.minucie - Maksym Khlan krótko rozegrał rzut rożny z Rifetem Kapiciem. Kapitan Lechii następnie przeniósł ciężar gry w stronę "16" Dumy Podlasia i znalazł tam podaniem Bujara Pllanę. Obrońca spytnie przedłużył zagranie Bośniaka w stronę Bogdana Viunnyka, który pewnie wykorzystał nadarzającą się sytuację, umieszczając futbolówkę pod poprzeczkę bramki strzeżonej przez Abramowicza. Chwilę później mogło być 2:0, ale Camilo Mena szybki atak zakończył strzałem tylko w Abramowicza.Potem biało-zieloni zaczęli się stopniowo wycofywać pod własną połowę, lecz ataki stwarzane przez gości nie sprawiały większych problemów gospodarzom. Znakomicie dysponowana była defensywa Lechii, raz po raz blokując uderzenia zawodników ofensywnych Jagiellonii.
Poza strzelonym golem, największą "atrakcją" tego fragmentu gry był... protest kibiców (zwłaszcza tych z sektoru dopingowego) Lechii, którzy na kwadrans przed końcem meczu zaczęli opuszczać trybunę. Dlaczego, skoro gdańszczanie przecież prowadzili w spotkaniu z mistrzami Polski? Otóż, sympatycy w taki sposób wyrazili dezaprobatę wobec działań prezesa klubu Paolo Urfera, na dodatek zostawiając transparent: "Urfer, we are coming for you...".
Szkoda tylko, że nie zostali te kilkanaście minut dłużej, żeby cieszyć się z pierwszego zwycięstwa Lechii od ponad miesiąca.
Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok 1:0 (0:0)
Bramki: Bogdan Viunnyk (65')
Żółte kartki: Camilo Mena (44')
Czerwone kartki:
Lechia Gdańsk:
Sarnawski - Piła, Olsson, Pllana, Kałahur - Mena (82' Wójtowicz), Neugebauer (85' Tsarenko), Kapić, Khlan - Viunnyk, Bobcek
Jagiellonia Białystok
Abramowicz - Stojinovic (79' Wojtuszek), Skrzypczak, Ebosse, Moutinho - Churlinov (85' Pietuszewski), Kubicki (63' Flach), Romanczuk, Hansen (63' Semedo) - Imaz, Pululu (63' Diaby-Fadiga)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.