Nierealne cele
Wielu ludzi stawia sobie poprzeczkę zbyt wysoko na samym początku, która potem powoduje zniechęcenie np. schudnę 10 kg w miesiąc (co jest fizycznie niemożliwe). Zamiast tego lepiej postawić na metodę „małych kroków”, czyli np. będę trenował trzy razy w tygodniu. Jeżeli będziesz wykonywał regularną pracę nad swoim ciałem, wymarzone efekty przyjdą, tylko w dłuższym okresie (ok. pół roku). Cierpliwość jest tutaj kluczem.Wspomniana metoda, zwana „kaizen” również może być przydatna w przypadku zmiany nawyków żywieniowych. Bardzo często słyszę taką frazę „kończę ze słodyczami albo używkami”. Tak od razu, tyle że tak się nie da. W realizacji zmian i wprowadzaniu nowych zwyczajów ogromną rolę odgrywa nasza psychika. Mózg musi nauczyć się nowych zasad, a w tym potrzebna jest nasza konsekwencja działania.
Zamiast rzucać się na głęboką wodę dużo lepszym rozwiązaniem będzie codzienne działanie na rzecz oczekiwanej zmiany, dlatego jeżeli np. chcemy rzucić palenie, to warto zacząć od zredukowania dziennej liczby wypalonych sztuk. Przez pierwszy tydzień palcie jednego papierosa mniej. W drugim tydzień to już będą dwa papierosy mniej itd. Analogicznie ze słodyczami - jedzmy ich stopniowo mniej, a wtedy będzie nam łatwiej z nich ostatecznie zrezygnować lub zredukować do minimalnej ilości.
Brak rutyny
Kluczem do bycia „fit” jest regularność, nie intensywność. Co z tego, że zrobisz jednostkę treningową na siłowni przy dużych obciążeniach i „obrotach”, skoro nie będziesz w stanie tego powtórzyć np. za dwa dni albo za tydzień? To praca na marne. Ludzie myślą, że spędzenie raz pięciu godzin na siłowni w ciągu tygodnia zrekompensuje im regularny godzinny trening w klubie fitness 3-4 razy w tygodniu. Bzdura. Dlatego ważne jest odpowiednie zaplanowanie dni i godzin na ćwiczenia np. „w poniedziałki, środy i piątki idę na siłownię o godz. 18:00”. Jeżeli masz problemy z samoorganizacją, skorzystaj z technologii - na smartfonach można skorzystać z aplikacji do monitorowania treningów jak m.in. Strava.
Nieradzenie sobie z kryzysem formy
Pojęcie „bycia w formie” jest względne, zwłaszcza jeżeli korzystamy z obiektów publicznego użytku. Niech kamieniem rzuci ten, który nigdy nie był „zazdrosny” jak ktoś na siłowni był w stanie podnosić większe ciężary niż ty, albo gdy przebierała się obok ciebie osoba z lepiej wyrzeźbioną sylwetką. Pamiętajcie, że bardzo często te osoby na taką „dyspozycję” pracowały latami, dlatego najważniejsze jest skupienie na samym sobie, a nie rozglądanie się na innych - to nie pomaga, a szkodzi i powoduje mentalnego „doła”, który zniechęca do ćwiczeń.
Brak analizy efektów
Budowanie sylwetki to proces, który czasami może być niewidocznym gołym okiem dla was, jak i dla waszego otoczenia. Nie jest łatwo zauważyć zmiany na ciele, kiedy każdego dnia widujecie się wzajemnie albo codziennie patrzysz się lustro. Zachęcam do robienia sobie zdjęć (nawet tzw. selfie) w momencie, kiedy startujesz z daną aktywnością fizyczną, po to aby za kilka miesięcy wykonać porównawczą „fotkę” w celu sprawdzenia osiągniętych postępów. Oprócz tego, przydatna będzie specjalistyczna waga, która będzie rzetelnie oceniała wasze parametry. Ponadto, wsłuchuj się w swoje ciało. Lepsze samopoczucie, więcej energii, gładsza skóra – to efekty, zauważalne szybciej, niż myślisz.
Brak odpowiedniej regeneracji
Bardzo często pomijany aspekt jakże istotny dla rozwoju. Każdy organizm ma swoje ograniczenia, zwłaszcza na początku przygody ze sportem, stąd bezmyślne, nadmierne forsowanie ciała może prowadzić do kontuzji, która zaburzy tobie rytm treningowy, dlatego ważne jest słuchanie potrzeb swojego ciała. Jeżeli czujesz, że danego dnia nie jesteś w stanie zrobić treningu, ponieważ odczuwasz mocne „zakwasy” albo inne mikrourazy, przełóż zajęcia na kolejny dzień. Tak będzie lepiej, a w tym czasie spróbuj wykonywać rozciąganie np. za pomocą specjalistycznych gum lub regenerujące masaże - obie czynności poprawią mobilność w stawach, które z czasem pozwolą zwiększyć możliwości fizyczne w trakcie treningu.Pomijam już fakt, że wielu klientów korzystających z siłowni, nie wykonuje rozgrzewki przed treningiem, co tylko zwiększa prawdopodobieństwo występowania urazów podczas samych ćwiczeń. Dlaczego? Oszczędność czasu, ale zapewniam Was - lepiej przeznaczyć 15 minut na przystosowanie ciała do wysiłku, niż przez kolejne miesiące unikać sportu z powodu kontuzji.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.