Jak liczna jest mniejszość muzułmańska w Gdańsku?
Hani Hraish: Jeśli liczymy wszystkich muzułmanów, jacy są w Gdańsku czy w Trójmieście, to naprawdę jest już kilka tysięcy osób. Uważam, że nie mniej niż 5000 osób, a na całym Pomorzu trzeba liczyć około 7000 osób. Na ostatnich świętach muzułmańskich związanych z zakończeniem postu miesiąca Ramadanu było tutaj w meczecie i na terenie meczetu około 1500 osób.
A ile osób przychodzi regularnie co piątek?
Na modlitwę piątkową przychodzi około 300 osób. Część społeczności odprawia modlitwę na zewnątrz, na trawie albo w namiocie, bo w budynku jest ciasno. Społeczność jest coraz większa i coraz młodsza.
Polska się zmienia tak jak i cała Europa, jest duży napływ młodych ludzi z krajów muzułmańskich. Przyjeżdżają do pracy, w Gdańsku jest dużo firm międzynarodowych, które zatrudniają ludzi z różnych stron świata, muzułmanów i nie tylko.
Tutaj, tak jak w większości krajów europejskich, jest problem z siłą roboczą we wszystkich dziedzinach, między innymi w medycynie, w rolnictwie czy w handlu. Widzimy zresztą coraz więcej obcych twarzy w różnych miejscach pracy.
Czy na modlitwy uczęszcza więcej Tatarów, czy Arabów?
Na modlitwach piątkowych jest kilkoro Tatarów. Większość to są inni muzułmanie, nie tylko Arabowie, nie tylko Pakistańczycy, ale też z Indii czy z Uzbekistanu. Tatarów w meczecie jest bardzo mało. Czasami przychodzą na modlitwę w niedzielę, lecz jest ich wtedy zaledwie kilkunastu.
Meczet w Gdańsku jest jednym z zaledwie pięciu funkcjonujących w Polsce. Z czego to wynika? Jeśli jest aż tyle muzułmanów nawet na terenie Gdańska, co dopiero na terenie całej Polski.
Meczet to jest miejsce, gdzie oddajemy Bogu pokłony. Każdy lokal może się stać miejscem modlitwy. Według mnie meczet niekoniecznie musi mieć minaret, niekoniecznie musi być zbudowany od razu od podstaw jako meczet. Myślę, że można powiedzieć, że w każdym polskim mieście średniej wielkości już jest dom modlitwy dla muzułmanów.
Czyli nie ma potrzeby budowania całych świątyń?
Potrzeba jest, ale to wiąże się z pozwoleniami i kosztami. Ktoś musi za to się wziąć. Wydaje mi się, że w Gdańsku w najbliższym czasie będziemy musieli znaleźć następne lokum, w którym muzułmanie będą mogli się spotykać, nie tylko na modlitwie.
Przecież modlitwa tak naprawdę odbywa się pięć razy dziennie. Niech to będzie 10,15 minut, to w ciągu całego dnia wychodzi jakieś półtorej godziny, a potem co? Obiekt jest przecież otwarty dłużej. Dlaczego nie może być miejscem spotkań dla wszystkich, nie tylko dla samych muzułmanów?
Zdarzają się przypadki osób z innej kultury, z innej religii, które przychodzą tutaj na modlitwę?
Meczet powinien być otwarty dla wszystkich, nasze serca powinny być otwarte. Powinniśmy być wdzięczni, że ludzie chcą przyjść do nas, odwiedzać nas, porozmawiać z nami na temat naszej religii, na temat naszej kultury, ale także nawet na temat języka arabskiego.
Jest głód w Polsce na temat tego wszystkiego, co powiedziałem. Polacy są ciekawi, a szczególnie młodzież. Jeśli my ograniczamy dostęp do naszej świątyni, do naszego meczetu, to tak naprawdę my jesteśmy stratni przede wszystkim.
Czy istnieją jakieś inicjatywy lub programy edukacyjne, które mają na celu zwiększyć świadomość o islamie tutaj w Gdańsku?
Niestety, tu jesteśmy ograniczeni. Jest parę osób, które są, powiedzmy odpowiedzialne za meczet, ale niestety nie nadają się do takich spotkań. Nasz imam na przykład, który oprócz swego języka tureckiego, nie zna żadnego innego języka.
A odbywają się jakieś spotkania związane z kulturą, na przykład z językiem arabskim?
Takich inicjatyw ogólnie na terenie Trójmiasto było i jest strasznie mało. Dlatego powstało stowarzyszenie Gdańskie Centrum Kultury Muzułmańskiej. Zostało założone przez kilka osób wykluczonych z działalności w meczecie. Bierzemy udział w spotkaniach kulturowych oraz międzyreligijnych. Potrzebujemy miejsca, gdzie możemy się spotykać, nie tylko muzułmanie.
Przez lata zdarzało się, że niestety meczet padał atakom wandalizmu. Czy to już jest przeszłość, czy nadal się zdarzają takie przypadki?
Wydaje mi się, że to już jest przeszłość. Wandalizm jest wszędzie tak naprawdę. Zdarzyło się kilkukrotnie, że meczet był niszczony. Najgorsza sytuacja miała miejsca kilka lat temu, kiedy budynek został podpalony, ale jak widać, udało się go odbudować.
Czy jako przedstawiciel mniejszości muzułmańskiej czuje się pan prześladowany? Czy to też jest już przeszłość?
To też już jest przeszłość. Nie ukrywam, nieraz też oberwałem. Zawsze się dziwiłem, bo cały czas mówimy o integracji. Ja zawsze się staram, nawołuje do dialogu, żebyśmy spotykali się z naszymi braćmi, wszyscy jesteśmy ludźmi. To, że mamy różne religie, to nie oznacza, że mamy ze sobą się bić i nienawidzić. Najlepsi wśród nas to są ci, którzy są dobrzy wobec drugiego człowieka, wobec Pana Boga. Nie ci, co żyją w izolacji od innych.
Jak wygląda kontakt z władzami miejskimi? Czy jest on utrudniony przez kwestie religijne, etniczne?
Absolutnie nie. Większość naszych braci muzułmanów i nie tylko muzułmanów w Polsce zazdroszczą nam nawet, że mamy fajne relacje z władzami Gdańska. Tak było w sumie od samego początku. Nawet za czasów komunizmu jeszcze udało się muzułmanom zbudować meczet. Tym się wtedy Gdańsk wyróżniał na tle reszty kraju. W końcu cały czas mówimy, że Gdańsk to jest miasto otwarte.
Dobry kontakt był z władzami miasta zawsze. Zaraz po reformach w Polsce w 1989 roku. Później również przez wiele lat z śp. Pawłem Adamowiczem, który naprawdę dużo nam pomagał, a nawet promował nas. Zawsze wszędzie nas zapraszał. Kościół katolicki tak samo, jak organizowali różne uroczystości religijne, czy niereligijne to zawsze nas zapraszali i prosili o słowo. Nie czuliśmy się pominięci.
Ponadto, pod koniec mojej służby w meczecie udało się nam wykupić grunt pod meczetem jako miejsce sakralne, który był wcześniej dzierżawiony. To również zawdzięczamy prezydentowi Adamowiczowi, który obniżył nam znacznie cenę tej ziemi.
Jeszcze na koniec chciałem dopytać, o ten lokal nowy, czy już jest plan, gdzie dokładnie on może się znajdować?
Powinien być w centrum Gdańska, myślimy też o Wrzeszczu. Meczet jest mały, a nas jest tutaj kilka tysięcy. Chodzi o to, żeby ułatwić dostęp dla modlących się w piątek, w końcu jest to dzień pracujący. Każdy by chciał się wyrwać na godzinę czy półtora na modlitwę. Ogólnie, chcemy, żeby była większa dostępność dla całej wspólnoty, nie tylko muzułmańskiej.
[news:1419999]
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.