Aktualnie w Polsce obowiązują trzy formy mandatów:
- mandat karny gotówkowy – wystawiany cudzoziemcom lub osobom bez stałego miejsca zamieszkania w Polsce, po opłaceniu kary bezpośrednio funkcjonariuszowi,
- mandat kredytowany – wręczany za potwierdzeniem odbioru, z obowiązkiem zapłaty w ciągu 7 dni,
- mandat zaoczny – wystawiany nieobecnemu sprawcy, jeśli nie ma wątpliwości co do jego tożsamości. Termin zapłaty to 14 dni.
W przypadku odmowy przyjęcia mandatu lub nieopłacenia go w terminie, sprawa trafia do sądu. Wówczas sąd nie tylko może zasądzić grzywnę, ale także obciążyć kierowcę kosztami postępowania.
Pomysłodawcy czwartego typu mandatu przekonują, że kara czasowa skuteczniej działałaby na wyobraźnię kierowców niż kara finansowa. Jak tłumaczą: „kierowcy przekraczający prędkość zazwyczaj tłumaczą się pośpiechem. Przymusowy postój miałby niwelować potencjalny zysk czasowy z nadmiernej prędkości – czego nie osiąga się przy obecnym systemie karania finansowego”.
Jak miałby wyglądać przymusowy postój?
Nowa forma kary miałaby mieć postać obowiązkowej przerwy w podróży. Jej długość byłaby zależna od stopnia przekroczenia prędkości:
- do 16 km/h – 10 minut,
- od 16 do 30 km/h – 15 minut,
- od 31 do 50 km/h – 20 minut,
- powyżej 51 km/h – 30 minut.
Co istotne, czas kontroli i wypisania mandatu nie wliczałby się do okresu przymusowego postoju. Kierowca mógłby więc spędzić na poboczu nawet 40 minut, zanim ponownie ruszy w drogę. Dla osób jadących „na czas” mogłoby to być znacznie bardziej dotkliwe niż 300 czy 500 zł mandatu.
Sejm sceptyczny wobec petycji
Choć pomysł zyskał uwagę mediów i części opinii publicznej, Biuro Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji Kancelarii Sejmu zarekomendowało jego odrzucenie. W ocenie ekspertów petycja:
- nie precyzuje, jak miałoby wyglądać wystawianie mandatu czasowego,
- nie określa, co w przypadku odmowy przyjęcia mandatu lub przerwania postoju,
- nie zawiera informacji, czy kierowca miałby pozostawać pod nadzorem funkcjonariuszy,
- nie wskazuje procedury uchylenia mandatu.
Decyzję o dalszych losach projektu podejmie sejmowa Komisja ds. Petycji, która może skierować dezyderat do właściwego ministerstwa. Na ten moment jednak szanse na szybkie wdrożenie pomysłu są niewielkie.
Kara finansowa i punkty karne – tu bez zmian
Propozycja nie przewiduje zmian w wysokości obowiązujących grzywien za przekroczenie prędkości. Stawki – obowiązujące od 2022 roku – pozostają następujące:
- do 10 km/h – 50 zł,
- 11–15 km/h – 100 zł,
- 16–20 km/h – 200 zł,
- 21–25 km/h – 300 zł,
- 26–30 km/h – 400 zł,
- 31–40 km/h – 800 zł (1600 zł przy recydywie),
- 41–50 km/h – 1000 zł (2000 zł przy recydywie),
- 51–60 km/h – 1500 zł (3000 zł przy recydywie),
- 61–70 km/h – 2000 zł (4000 zł przy recydywie)
- powyżej 70 km/h – 2500 zł (5000 zł przy recydywie).
Nie zmieniają się też limity punktów karnych:
20 punktów – dla kierowców z prawem jazdy krócej niż rok,
24 punkty – dla pozostałych.
Za przekroczenie prędkości można otrzymać od 1 do 15 punktów – zależnie od skali przewinienia. Punkty kasują się po roku. Kierowcy mogą zredukować ich liczbę o 6, biorąc udział w płatnym kursie reedukacyjnym – o ile mają prawo jazdy dłużej niż rok i nie przekroczyli jeszcze limitu.
Pouczenie zamiast kary – kiedy to możliwe?
Funkcjonariusz nie zawsze musi wystawić mandat. W określonych sytuacjach, przy niewielkiej szkodliwości czynu i braku zagrożenia dla bezpieczeństwa, może poprzestać na pouczeniu lub zwróceniu uwagi.
Nie ma jednak takiej możliwości, gdy za dane wykroczenie przewidziany jest środek karny, taki jak: zakaz prowadzenia pojazdów, przepadek przedmiotów, obowiązek naprawienia szkody czy podanie orzeczenia do publicznej wiadomości.
Rząd szykuje znacznie ostrzejsze zmiany
Niezależnie od losów mandatu czasowego, rząd pracuje nad kolejną nowelizacją przepisów drogowych. Nowy projekt zakłada między innymi:
- nawet 5 lat więzienia za organizację nielegalnych wyścigów, akrobacji motocyklowych i „driftowania”,
- do 10 lat więzienia za spowodowanie wypadku śmiertelnego lub z ciężkimi obrażeniami ciała,
- minimalną grzywnę w wysokości 10 000 zł za utrudnianie ruchu podczas nielegalnych zgromadzeń,
- przepadek pojazdu nawet w przypadku trzeźwego kierowcy,
- dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów dla recydywistów,
- podwyższenie dolnych progów grzywien i świadczeń pieniężnych.
Celem tych zmian jest wyeliminowanie najbardziej niebezpiecznych zachowań z polskich dróg – szczególnie tych, które wynikają z brawury, agresji lub świadomego łamania przepisów.
Dane nie pozostawiają złudzeń – mandaty nie wystarczają
Choć stawki mandatów znacząco wzrosły w 2022 roku, statystyki z 2024 roku wskazują na dalszy wzrost wypadków i kolizji. Policja odnotowała:
- 21 519 wypadków drogowych – o 3% więcej niż w 2022 r.,
- 1896 ofiar śmiertelnych,
- 24 782 osoby ranne, w tym 7796 ciężko,
- 390 580 kolizji – o 7% więcej niż dwa lata wcześniej.
Główną przyczyną wypadków pozostaje niedostosowanie prędkości do warunków ruchu. Wnioski są jednoznaczne: same mandaty, choć wysokie, nie są wystarczającą motywacją do bezpiecznej jazdy.
Czas na nowy model karania?
Pomysł przymusowego postoju może brzmieć kontrowersyjnie, ale ma jeden atut: uderza w korzyść, jaką czerpie kierowca z łamania przepisów – czyli oszczędność czasu. Zamiast płacić i jechać dalej, kierowca musiałby się zatrzymać i przeczekać. Czy to wystarczy, by ograniczyć pośpiech na drogach?
Na razie nie wiadomo, czy propozycja zyska poparcie wśród posłów, ale jedno jest pewne – potrzeba skuteczniejszego systemu prewencji niż dotychczasowy model grzywien i punktów karnych. Być może to właśnie czas – a nie pieniądze – stanie się nową walutą bezpieczeństwa na polskich drogach.
Komentarze (0)