Jarmark świętego Dominika to jedna z największych i najstarszych imprez tego typu w Europie. Mimo, że zazwyczaj budzi mocno mieszane uczucia u gdańszczan, to co roku ściąga tysiące turystów. Szacuje się, że przez czas trwania imprezy, jej goście u lokalnych przedsiębiorców generują przychód na poziomie nawet 500-600 milionów złotych.
Nowa organizacja: bezpieczeństwo i brak kradzieży
Trzy tygodnie jarmarku w gdańskich warunkach to z pewnością niemałe wyzwanie dla każdego organizatora. Nieprzewidywalna pogoda potrafi zebrać swoje żniwa, tak jak zresztą w tym roku. Podczas najbardziej deszczowych dni rozdawano przeciwdeszczowe pelerynki oraz wprowadzono "happy hours" w niektórych punktach gastronomicznych. Zadbano też o bezpieczeństwo, po zeszłorocznych kradzieżach, dzięki czemu podczas tej edycji jarmarku nie doszło do żadnego takiego zdarzenia.
- Dodatkowe 200 tys. zł przeznaczone w tym roku na zabezpieczenie terenu przyniosło efekt w postaci braku kradzieży, a na terenie imprezy nie doszło do żadnych zagrażających zdarzeń. Cały teren został przygotowany tak, aby wszyscy - wystawcy i goście - czuli się komfortowo, a służby miały nieograniczony dostęp w razie nagłych sytuacji - mówi Patryk Gochniewski z Międzynarodowych Targów Gdańskich.
Nowością jest również przeznaczenie Targu Węglowego na potrzeby parkingu dla mieszkańców ścisłego śródmieścia, którzy nie mogą dojechać autem pod sam dom. Taka decyzja budzi jednak spore kontrowersje i jest wątpliwą wizytówką miasta, szczególnie przy toczących się dyskusjach nad przyszłością tego miejsca. Wiele osób krytykuje obecną funkcję Targu Węglowego i postuluje o utworzenie przyjaznej dla mieszkańców, zielonej enklawy śródmieścia.
[news:1339166]
Już po raz drugi zdecydowano się na uruchomienie parkingu Park&Ride przy stadionie wraz z linią autobusową, dowożącą kierowców na jarmark oraz do plaży w Brzeźnie. Ten pomysł będzie rozwijany, choć podobnie jak w roku ubiegłym nie cieszył się zbyt dużą popularnością.
Wielokulturowa impreza: dla mieszkańców i turystów
Tegoroczny Jarmark świętego Dominika gościł 760 wystawców z różnych zakątków świata: Polski, Niemiec, Grecji, Ukrainy, Litwy, Czech czy Wielkiej Brytanii. Masę odwiedzających przyciągały również punkty gastronomiczne, gdzie jak co roku najczęściej kupowano langosze, choć popularnością cieszyła się również kuchnia... kubańska.Wielu osobom jarmark kojarzy się z kiczem oraz tandetą, choć nie ma nic bardziej mylnego. Organizatorzy otwarcie mówią, że walczą z tego typu towarami i stawiają na produkty oryginalne, rzemieślnicze, a nie coś, co można kupić w każdym zakątku kraju. Jarmark św. Dominika ma być wydarzeniem prestiżowym i unikatowym. Goście licznie kupowali drobiazgi, najczęściej biżuterię czy ceramikę hand made. Jednym z najbardziej obleganych miejsc była Uliczka Polskich Projektantów.
- Hitem jarmarku w tym roku był też Przystanek Przygoda z mnóstwem nowych atrakcji dla dzieci. O dobra zabawę dbała Fundacja Wykrzyknik. Wydano 164 paszporty jarmarkowe, a do Koła Marzeń wrzucono 1500 karteczek. Tu też wydarzyła się rzecz bezprecedensowa - pani Beata Kuczera wrzuciła marzenie, które nie było dla niej. Kiedy zobaczyła jak wspaniale bawią się tam dzieciaki, wymarzyła sobie, aby wesprzeć Dom Dziecka im. Korczaka w Gdańsku - opowiada Patryk Gochniewski.
Na imprezie pojawiło się również wiele organizacji prowadzących działalność społeczną i edukacyjną. Jarmark gościł Caritas, Fundację DKMS, NFZ, Hospicjum w Pucku oraz pomorski sanepid. Partnerzy zorganizowali Święto Chleba, Święto Pomorskiej Ekonomii Społecznej, Święto Rzemiosła, Święto Kociewia, Święto Równości, Święto Wolontariatu oraz Festiwal Wilno w Gdańsku.
Organizator Jarmarku świętego Dominika, Międzynarodowe Targi Gdańskie informuje o ponad 300 zorganizowanych wydarzeniach, koncertach, paradach, czy warsztatach. W ramach imprezy odbył się również Bieg św. Dominika wraz z innymi wydarzeniami sportowymi.
Warto dodać, że podczas wydarzenia zebrano ponad 10 tysięcy złotych na rzecz Hospicjum imienia księdza Dutkiewicza.
[news:1456578]
Komentarze (0)