Niebezpieczny incydent wydarzył się w Gdańsku podczas przejazdu taksówką „na aplikację”. Radna miejska Sylwia Cisoń została zaatakowana gazem pieprzowym przez kierowcę, po tym jak zwróciła mu uwagę na błędnie wybraną trasę.
"Wyciągnął gaz i spryskał mi twarz"
Do zdarzenia doszło w drodze na mecz Lechii Gdańsk z GKS Katowice. Radna podróżowała z dziećmi. Jak relacjonuje, najpierw kierowca podjechał w złe miejsce, a następnie wysadził rodzinę w niewłaściwej lokalizacji.
– Jechałam z synami na mecz Lechia Gdańsk – GKS Katowice. Gdy zwróciłam uwagę, że pan najpierw podjechał po nas w złe miejsce, a teraz wysadził nas również w złym miejscu i utrudnia ludziom życie, nie znając języka w tej pracy, wpadł w szał i gdy już wysiadaliśmy – wykrzykując wulgaryzmy, próbował mnie opluć, a ostatecznie wyciągnął gaz i spryskał mi twarz – napisała Cisoń w mediach społecznościowych.
Podkreśliła także, że nie była to obrona konieczna ze strony kierowcy.
— To nie była obrona konieczna. To była frustracja wyładowana na kobiecie. Rozumiem nieprzepracowane traumy, inną kulturę i trudności z zaadaptowaniem się do nowych warunków, ale takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, a ludzie zatrudniani jako kierowcy taksówek bardziej sprawdzani. Na szczęście dzieciom nic się nie stało. Ja trafiłam na ostry dyżur z poparzoną połową twarzy, całą szyją i dekoltem. Wcześniej pomogli mi policjanci obstawiający mecz, niezwykłe panie z ochrony strefy VIP i wspaniała ratowniczka, a później zaangażowany zespół SOR na Nowych Ogrodach, który profesjonalnie się mną zaopiekował - za to wszystko jestem ogromnie wdzięczna — dodała.
Radna dodała, że noc po ataku spędziła na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.
— Na szczęście dzieciom nic się nie stało. Ja trafiłam na ostry dyżur z poparzoną połową twarzy, całą szyją i dekoltem – wyjaśniła.
Radna zaznaczyła, że w pierwszych chwilach pomocy udzielili jej policjanci zabezpieczający mecz oraz pracownicy ochrony.
— Wcześniej pomogli mi policjanci obstawiający mecz, niezwykłe panie z ochrony strefy VIP i wspaniała ratowniczka, a później zaangażowany zespół SOR na Nowych Ogrodach, który profesjonalnie się mną zaopiekował – za to wszystko jestem ogromnie wdzięczna — napisała.
Reakcja prezydent Gdańska
Sprawa odbiła się szerokim echem w mieście. Głos zabrała także prezydent Aleksandra Dulkiewicz.
— Każda przemoc jest zła. Także ta wobec kobiet. Całym sercem solidaryzuje się z gdańską radną Sylwią Cisoń, która wczoraj została w brutalny sposób zaatakowana. Wspólnota, także ta miejska, powinna opierać się na wzajemnym szacunku i bezpieczeństwie. Nie ma i nie będzie zgody na jakąkolwiek agresję czy przemoc – wobec nikogo — czytamy we wpisie prezydent Dulkiewicz.
Policja prowadzi czynności wyjaśniające w tej sprawie.
Aktualizacja: niedziela, 14 września, godz. 8:00
Z redakcją portalu Trójmiasto.pl skontaktował się jeden z czytelników, który przekazał nagranie pochodzące z wnętrza taksówki. Na nagraniu wyraźnie słychać, że radna obrażała kierowcę.
- Jak się nie orientujemy, to trzeba k***a wracać do swojego kraju. A nie, k***a być w kraju, w którym się nie zna języka i się nie wie jak jechać - mówi kobieta - podaje portal Trójmiasto.pl.
Agresję u radnej miał wywołać błąd ze strony taksówkarza, co do miejsca, w którym miał on wysadzić pasażerów pojazdu. Jak się okazuje, to kobieta miała popełnić błąd i źle zaznaczyć lokalizację w aplikacji.
Dodatkowo radna we wpisie stwierdziła, że kierowca nie posługiwał się językiem polskim. Na nagraniu wyraźnie słychać, że mężczyzna nie miał z tym problemu. Nagranie urywa się w momencie, w którym kobieta zapowiada, że złoży skargę na kierowcę. Nie widać na nim również momentu użycia przez niego gazu pieprzowego. Jak dowiedział się portal Trójmiasto.pl, radna Cisoń nie złożyła również samodzielnie doniesienia na policję, a funkcjonariusze skontaktowali się z nią po publikacji wpisu o zdarzeniu.
Radna odpowiedziała na publikację nagrania i przesłała do portalu Trójmiasto.pl oświadczenie, w którym podkreśla, że na nagraniu nie widać całego zdarzenia.
- Bardzo przepraszam za wulgaryzmy i zbyt mocne słowa, których użyłam pod wpływem silnych emocji. Pragnę jednak podkreślić, że opublikowane nagranie przedstawia jedynie fragment całej sytuacji i nie oddaje pełnego jej przebiegu. Nie słychać na nim, jak kierowca obraża mnie słownie, pluje na mnie, a ostatecznie - bez żadnych podstaw - używa wobec mnie gazu pieprzowego. Z całą stanowczością chcę zaznaczyć, że moje słowa nie usprawiedliwiają użycia przemocy fizycznej ani agresji, której doświadczyłam - podkreśla Sylwia Cisoń.
Z kolei według mężczyzny, radna miała klepnąć go w plecy, a po kilku wulgarnych słowach z jego strony, opluć go. Po odpowiedzeniu tym samym, kobieta ruszyła w stronę mężczyzny, a ten wykorzystał gaz.
Komentarze (0)