Dokładnie pół wieku temu, 25 stycznia 1971 roku rano zastrajkowali pracownicy Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Przyczyną strajku był brak odpowiedzi na postulaty zgłoszone kilka dni wcześniej, w których stoczniowcy domagali się między innymi, aby władze związków zawodowych składały się z ludzi bezpartyjnych, zwolnienia aresztowanych robotników, przyznania rent rodzinom zabitych podczas wydarzeń grudniowych i podania do publicznej wiadomości nazwisk osób odpowiedzialnych za wydarzenia z Grudnia 1970.
Tego samego dnia do stoczniowców przyjechali Edward Gierek (I sekretarz KC PZPR) oraz Piotr Jaroszewicz (Prezes Rady Ministrów PRL). Podczas trwającego 8 godzin spotkania ze strony Gierka padło pytanie: "No więc jak - pomożecie?". Propaganda PRL w latach 70. utrwaliła mit, że stoczniowcy mieli odpowiedzieć "Pomożemy". Zachowane, oryginalne nagranie z tego spotkania nie zawiera jednak takiej odpowiedzi strajkujących.
- Gierek rzeczywiście zapytał "No to jak, towarzysze, pomożecie?" i w tym momencie odezwały się raczej niemrawe brawa, ale żadnego okrzyku nie było. Stworzyła go dopiero propaganda gierkowska, jako jedną z legend lat 70, może nawet najbardziej nośną, natomiast prawda jest inna. Na sali było wtedy kilkaset osób, relacje wielu z nich są znane i nie pozostawiają wątpliwości: nie było żadnego "Pomożemy!", ani gromkiego, ani cichego. Ten okrzyk to tylko mit - mówi prof. Antoni Dudek politolog i historyk, w rozmowie z Nową Trybuną Opolską.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.