reklama

Mija 50 lat od jednej z największych tragedii w historii Gdańska

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Artur Andrzej/Wikipedia

Mija 50 lat od jednej z największych tragedii w historii Gdańska - Zdjęcie główne

Zdjecie poglądowe wykonane w miejscu katastrofy w 2011 roku | foto Artur Andrzej/Wikipedia

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Historia 1 sierpnia 1975 roku Gdańsk pogrążył się w żałobie. Na oczach mieszkańców i turystów rozegrała się tragedia, która do dziś budzi emocje.
reklama

W samym sercu Gdańska, podczas jednego z najbardziej barwnych i popularnych wydarzeń, jakim jest Jarmark Dominikański, doszło do katastrofy promowej, która pochłonęła życie 18 osób. Tego dnia nad miastem przeszła gwałtowna ulewa, która sparaliżowała komunikację miejską. Gdy tramwaje przestały kursować, wielu mieszkańców i turystów zdecydowało się skorzystać z promów linowych kursujących przez Motławę.

reklama

Prom numer 2, który feralnie wypłynął tego dnia, był jednostką starego typu – tratwą bez balastu, z prowizorycznym zadaszeniem i bokami osłoniętymi brezentem. Taka konstrukcja, choć sprawdzała się w codziennym ruchu, w chwili kryzysu stała się pułapką.

Tragedia na Motławie w Gdańsku

Do katastrofy doszło około godziny 15:00. Prom czekał na rzece, aż przepłynie statek pasażerski „Maryla”. Niestety, jego śruba zaczepiła o napiętą linę prowadzącą prom. W efekcie tratwa została gwałtownie wciągnięta pod wodę. Zatonęła w mniej niż minutę.

Ci, którzy znajdowali się pod zadaszeniem, mieli bardzo małe szanse na ucieczkę. Przewrócone ławki i sprzęty uniemożliwiły im wydostanie się na zewnątrz. Część pasażerów została uwięziona wewnątrz lub wciągnięta przez wir utworzony przez tonący prom.

reklama

Szybka reakcja ratowników

Kapitan „Maryli” natychmiast podjął akcję ratunkową, do której dołączyli również członkowie załóg pobliskich jednostek oraz służby portowe i wojskowe. Dzięki ich zaangażowaniu udało się uratować wiele osób. Niestety, w promie odnaleziono 15 ciał, a w kolejnych dniach wydobyto jeszcze trzy. Ofiary pochodziły głównie z Trójmiasta – Gdańska, Gdyni, Sopotu i okolicznych miejscowości.

Winni zaniedbań

Śledztwo wykazało szereg zaniedbań. Prom obsługiwany był przez osobę, u której stwierdzono niedosłuch oraz inne problemy zdrowotne. Izba Morska w Gdańsku uznała, że główną odpowiedzialność za tragedię ponosi Zarząd Dróg i Mostów w Gdańsku. W orzeczeniu wskazano również na współwinę Urzędu Morskiego w Gdyni i kapitanatu portu.

reklama

Sprawa zakończyła się symbolicznym wyrokiem. Promowy został skazany na 11 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata.

Pamięć o ofiarach

Dziś o ofiarach katastrofy przypomina tablica pamiątkowa przy Przedsiębiorstwie Robót Wiertniczych Hydropol w Gdańsku. To ciche, ale ważne przypomnienie o tragedii, która rozegrała się w centrum tętniącego życiem miasta.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo