3 maja 2003 roku zbiornik o pojemności 20 tysięcy metrów sześciennych był całkowicie wypełniony. Był bowiem przygotowany do transportu benzyny rurociągiem do tankowca stojącego przy nabrzeżu w Naftoporcie. Benzyna miała być eksportowana do Rotterdamu w ramach kontraktu z firmą Vitol.
Przed rozpoczęciem transportu benzyna musiała zostać zbadana przez zewnętrzną firmę. Miała ona potwierdzić, że parametry wytworzonej benzyny są zgodne z kontraktem. Trzech pracowników z firmy badającej jakość paliwa weszło na zbiornik. W tym momencie doszło do wybuchu.
Minutę po wybuchu zbiornika, na miejsce zdarzenia jechało już pięć zastępów z Zakładowej Straży Pożarnej Rafinerii Gdańskiej. Równolegle zakładowi straży zwrócili się o pomoc do Miejskiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Gdańsku o przysłanie dodatkowych zastępów Państwowej Straży Pożarnej.
O godzinie 15:05 na miejscu pojawił się oficer operacyjny asp. sztab. Zbigniew Oczoś, który przejął dowodzenie. Przekazał też do centrali strażaków dramatyczny raport:
„…na zbiorniku w czasie wybuchu były trzy osoby (…)prawdopodobnie wszystkie zginęły. Przysyłaj wszystkie samochody jakie możesz mi dać i jeszcze więcej”.
Setki strażaków w akcji
Na teren rafinerii zostali wysłani strażacy z całego miasta oraz z Lotniskowej Straży Pożarnej. Aby ugasić potężny pożar i nie dopuścić do pożaru w drugim, pobliskim zbiorniku, wezwano strażaków z całej północnej Polski. W akcji gaszenia pożaru brali udział zastępy straży pożarnej z województw: zachodniopomorskiego, kujawsko-pomorskiego, warmińsko-mazurskiego, wielkopolskiego i mazowieckiego.Po wielogodzinnych próbach chłodzenia palącego się zbiornika i obrony zagrożonych sąsiednich zbiorników, zadecydowano o zmianie strategii. Rozpoczęto akcję wypompowania benzyny przez pompę, która wyłącza się przy temperaturze 500 stopni Celsjusza.
O godzinie 1:07 przystąpiono do gaszenia pożaru tzw. "atakiem pionowym" pianą gaśniczą. W wyniku perfekcyjnie skoordynowanej akcji 50 jednostek straży pożarnej po godzinie udało się ugasić pożar.
- Operacja polegała na tym, że w ciągu krótkiego czasu należało użyć tyle piany gaśniczej, aby stworzyć pewnego rodzaju kołdrę, która przykryłaby zbiornik i zdusiła ogień. Akcję rozpoczęliśmy kilka minut po pierwszej w nocy. Z każdą minutą do wewnątrz zbiornika trafiało 40 tys. litrów środka gaśniczego - tłumaczył Andrzej Rószkowski, zastępca pomorskiego komendanta wojewódzkiego PSP w rozmowie z Głosem Wybrzeża.
Nad ugaszeniem pożaru pracowało łącznie ponad 400 strażaków, 132 samochody ratowniczo – gaśnicze i specjalne, siedem zestawów pompowych, 25 działek wodno-pianowych i statek pożarniczy.
Ogromne straty
Po ugaszeniu ognia do pracy przystąpili śledczy. W trakcie ponad rocznego postępowania prokuratorzy przesłuchali świadków, zlecili także wykonanie kilkunastu opinii, m.in. z zakresu pożarnictwa.
- Żaden z biegłych, którzy je sporządzali, nie stwierdził w sposób jednoznaczny i kategoryczny, jaka była przyczyna pożaru - powiedział po zakończeniu śledztwa prokurator Konrad Kornatowski.
Pożar spowodował straty w wysokości prawie 9 milionów złotych. W wyniku pożaru śmierć poniosło 3 pracowników zewnętrznej firmy dokonującej poboru próbek do badań.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.