Kiedy serce nie reaguje na leczenie
Dławica oporna to jedna z najtrudniejszych postaci choroby wieńcowej. Mimo stosowania leków i zabiegów, takich jak angioplastyka czy by-passy, pacjent wciąż odczuwa bóle w klatce piersiowej i duszność. Problem tkwi często w mikrokrążeniu - drobnych naczyniach serca, które nie dostarczają wystarczającej ilości tlenu do mięśnia. W takich przypadkach dotychczasowe metody leczenia zawodzą, a chorzy zmuszeni są żyć z uporczywymi objawami, które znacząco ograniczają ich codzienne funkcjonowanie.
W Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku wykonano pionierski zabieg implantacji reduktora przepływu w zatoce wieńcowej. To niewielkie urządzenie w kształcie klepsydry wprowadzane jest przez żyłę szyjną w znieczuleniu miejscowym. Po umieszczeniu w zatoce wieńcowej zwiększa ono ciśnienie żylne, co poprawia redystrybucję krwi i lepsze ukrwienie niedotlenionych części serca.
To przykład skutecznego wdrożenia małoinwazyjnej terapii dla pacjentów z objawową dławicą piersiową, którzy nie mają istotnych zmian w dużych naczyniach wieńcowych, a odczuwają dolegliwości dławicowe. Pacjenci zwykle odczuwają znaczną poprawę objawów po zabiegu – ból w klatce piersiowej się zmniejsza, a jakość życia wyraźnie się poprawia - podkreśla prof. Miłosz Jaguszewski, koordynator programu.
Zabieg jest małoinwazyjny, trwa zaledwie kilkadziesiąt minut, a pacjent może opuścić szpital następnego dnia. Pierwsze efekty - ustąpienie bólu i poprawa wydolności, widoczne są już po kilku tygodniach.
Nowy rozdział w kardiologii interwencyjnej
Choć metoda nie jest jeszcze powszechnie stosowana, zyskuje coraz większe uznanie w świecie kardiologii. To rozwiązanie daje nadzieję chorym, u których tradycyjne leczenie nie przynosiło poprawy. Wprowadzenie reduktora przepływu w Polsce to nie tylko krok naprzód technologicznie, ale także symbol nowego podejścia - skupienia na mikrokrążeniu i indywidualnych potrzebach pacjenta.
Komentarze (0)