Dzisiaj (2 czerwca) Morskie Służby Poszukiwania i Ratownictwa (SAR) brały udział w akcji ratunkowej w okolicy Ujścia Wisły. Około 9:30 załoga jachtu Tjorven nadała sygnał ratunkowy, ponieważ ich łódź zaczęła tonąć.
- W piątek ok. godz. 9.30 załoga jachtu Tjorven nadała droga radiową sygnał mayday, odebrała go stacja nabrzeża. Jedyne co udało się przekazać załodze przed zatonięciem jachtu, że są w reonie ujścia Wisły i po tym komunikacie łączność z nimi się urwała - mówi Rafał Goeck, rzecznik Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa
Po otrzymaniu sygnału na miejsce wysłano jednostki ze Świbna, Sztutowa oraz statek ratowniczy "Wiatr". Dodatkowo na brzeg przyjechał lokalny oddział straży pożarnej. Wszystkie zebrane służby zaczęły poszukiwania w rejonie Wyspy Sobieszewskiej oraz Sztutowa. W trakcie działań poszukiwawczych do grupy ratunkowej podszedł obserwator z plaży, który zauważył, że ktoś wystrzelił czerwoną racę w niebo.
- Po tej informacji udało się ustalić kierunek, w którym powinny iść poszukiwania zaginionych. Ratownikom udało odnaleźć się jedną osobę w wodzie. Ona przekazała nam informację, że wraz z nią na jachcie były jeszcze trzy inne osoby i one o własnych siłach dotarły na wypłycenie, na tak zwaną Mewią Łachę - komentuje Rafał Goeck.
Dzięki wskazówkom od uratowanej osoby ratownicy SAR wiedzieli już, w którą stronę płynąć. Trochę dalej udało im się odnaleźć pozostałych 3 członków załogi. Wszyscy zostali przetransportowani śmigłowcami na ląd i przewiezieni karetkami do szpitala.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.