SpożyVczak, najstarszy i najdłużej nieprzerwanie działający sklep z wegańską żywnością w Gdańsku, znalazł się w poważnych tarapatach finansowych. Miejsce, które od ponad dekady było ważnym punktem na mapie lokalnej społeczności wegan i wegetarian, dziś walczy o przetrwanie.
Właściciele w szczerym wpisie przyznali, że sytuacja jest krytyczna.
— Zazwyczaj śmieszkujemy, ale dziś nie jest nam do śmiechu i mega ciężko się pisze, że SpożyVczak nie ma się dobrze. Od kilku lat notujemy duży spadek sprzedaży i już nie mamy z czego dokładać do biznesu — czytamy we wpisie na Facebooku.
Od lat z pasją do weganizmu
Pomysł związany z otwarciem spożywczaka wziął się z ogromnej pasji do szerzenia weganizmu. Sklep był marzeniem, które miało pomóc na życiowym zakręcie.
— Po 18 latach pracy jako bibliotekarka z powołania zostałam postawiona przez dyrekcję w sytuacji bez wyjścia. Przypłaciłam to depresją, a gdy było już bardzo źle, terapeutka spytała mnie, czy istnieje inne wyjście niż pozostanie w bibliotece. Wtedy pomyśleliśmy z mężem, że jedyną dającą mi radość pracą, oprócz biblioteki, byłoby szerzenie weganizmu — mówiła w rozmowie z nami Kasia Brewińska, właścicielka sklepu.
Co najważniejsze, weganizm w sklepie nie jest tylko „na pokaz”. Jego właściciele są na diecie roślinnej już ponad 30 lat i chętnie motywują do przejścia na nią innych.
— My od ponad 35 lat jesteśmy na diecie roślinnej, a weganami całą rodziną – razem z naszą już 19-letnią córką – od 16 lat. I Spożyvczak miał być właśnie takim miejscem, gdzie weganie będą czuli się jak w domu, z pewnością, że wszystkie składniki są w 100% roślinne. I nie boję się powiedzieć, że ta praca stała się moją misją — dodaje Pani Kasia.
Skąd problemy sklepu?
W ostatnim czasie produkty wegańskie zaczęły się pojawiać w marketach, a co za tym idzie łatwiej o ich zdobycie. Właściciele przypuszczają, że może to być jeden z powodów spadku zainteresowania sklepem.
— Zastanawiamy się nad przyczynami takiego stanu rzeczy. Czy to chodzi o ogólnie ciężkie czasy, czy o powszechną dostępność wegańskich towarów w sieciówkach, czy absurdalną na skalę światową sytuację, że w odległości 150 m znajdują się dwa specjalistyczne wegańskie sklepy, czy koniec ‘mody na weganizm’? Pewnie jakaś składowa tych czynników, nie wiemy — czytamy na facebooku.
Właściciele podkreślają jednak, że nie zamierzają zmieniać charakteru miejsca i pomimo trudności Spożyvczak zostanie sklepem wegańskim.
Niestety, ale nie są to pierwsze problemy Spożyvczka. Wcześniej pomagała wierna społeczność.
— Po 4 latach od założenia Spo, około 150 m dalej powstał inny sklep wegański, co sprawiło, że musieliśmy ze zdwojoną siłą zacząć działać. Wtedy pomogli nam nasi klienci – wielu rozumiało, że powstanie obok nas drugiego sklepu w tak niszowej branży to ogromne wyzwanie i baliśmy się, że stracimy nasze jedyne już wtedy źródło utrzymania. Ratunek przyniósł nam sklep internetowy — mówiła Pani Kasia Brewińska.
Wsparcie działało w obie strony, a po pandemii właściciele postanowili odwdzięczyć się swoim klientom.
— W pandemii to my odwdzięczyliśmy się naszym klientom – korzystając z faktu, że sklepy spożywcze mogły działać, pracowaliśmy cały czas, dowoziliśmy klientom zamówienia. Jednak do tej pory udawało nam się samym rozwiązywać nasze problemy — dodaje właścicielka.
Wyprzedaż i apel do klientów
Aby ratować sklep, uruchomiono wyprzedaż produktów.
— Robimy wyprzedaż tego co zostało na stanie. Niektóre produkty sprzedajemy za pół ceny, dużo rzeczy jest na promce -20%, -30%. Mamy nadzieję, że skorzystacie z tej okazji a my będziemy mieli środki na kolejne dostawy — poinformowali na facebooku właściciele.
SpożyVczak apeluje do swoich klientek i klientów, by wsparli lokalny biznes zakupami.
— Niestety ostatnie lata to drastyczny spadek obrotów. Pomyśleliśmy, że może nasi klienci nie wiedzą, jak jest nam trudno, i stąd ten post. Dziękujemy za odzew – mimo kilku trolli nie zawiedliśmy się na przyjaciołach, bo tak traktujemy naszych klientów. Takie było założenie spożywczaka — mówiła właścicielka sklepu.
Sklep można odwiedzać stacjonarnie, ale prowadzona jest również sprzedaż internetowa. Losy sklepu zależą nie tylko od wzrostu zainteresowania w aktualnym czasie, ale również od ilości klientów w przyszłości. Niestety, ale jednorazowy wzrost sprzedaży nie uratuje sklepu na dłuższą metę.
Komentarze (0)