Lniska (gmina Żukowo) to miejscowość położona zaledwie kilka kilometrów od Gdańska. Choć systematycznie się rozrasta i co roku przybywa w niej mieszkańców, wciąż sprawia wrażenie zapomnianej przez gminę. Od lat mieszkańcy skarżą się na fatalny stan dróg. Liczne pisma i prośby kierowane do urzędu nie przynosiły efektów, dlatego część dróg naprawiali na własny koszt.
Problemy po rozpoczęciu budowy kanalizacji
Sytuacja pogorszyła się w sierpniu, gdy gmina rozpoczęła budowę kanalizacji. Prace miały być prowadzone etapami, by ograniczyć utrudnienia. Jeden z pierwszych odcinków objętych robotami to fragment ulicy Widokowej, prowadzącej bezpośrednio do Jarzębinowej, czyli jednej z dwóch głównych dróg dojazdowych do górnej części wsi.
Na czas robót mieszkańcy mieli korzystać z objazdu ulicą Leśną, jednak była ona w złym stanie – płyty drogowe miały liczne dziury i wystające pręty, co narażało samochody na uszkodzenia. Po interwencjach mieszkańców udało się wywalczyć częściową naprawę tej drogi.
Przedłużające się prace i brak konkretów
Roboty na Widokowej miały potrwać około dwóch tygodni, po czym firma miała przenieść się na kolejne odcinki. Tymczasem od sierpnia minęło już sporo czasu, a prace wciąż trwają. Opóźnienie względem wcześniejszych zapowiedzi wykonawcy i gminy wynosi już około 2,5 miesiąca.
Zapytana o przyczyny opóźnienia gmina zapewniła, że wszystko przebiega zgodnie z harmonogramem.
— Prace związane z układaniem kanalizacji na ul. Widokowej przebiegają zgodnie z planem. Zgodnie z umową zakończenie inwestycji planowane jest na marzec 2026 r. Zdajemy sobie sprawę z utrudnień, jakie zawsze towarzyszą budowie kanalizacji, za które w imieniu własnym oraz inwestora (Spółki Komunalnej Żukowo sp. z o.o.) przepraszamy — poinformował nas Piotr Lewna, rzecznik gminy.
Choć spółka faktycznie ma czas do marca 2026 r., prace miały być prowadzone etapami, by mieszkańcy mogli jak najszybciej odzyskać dojazd do ulicy Jarzębinowej. Mimo to roboty nie ruszyły dalej, a gmina nie chciała nas poinformować o terminie ostatecznego oddania odcinka.
Dodatkowe oburzenie budzi fakt, że mimo licznych próśb o przyspieszenie prac, często zdarzały się dni, gdy na rozkopanej drodze nikt nie pracował. W takich sytuacjach mieszkańcy słyszeli, że ekipa została przekierowana w inne miejsce.
Drogi rozkopane, ale nie naprawione
Od rozpoczęcia robót spółka rozkopała już kilka ulic, lecz ich stan nie został przywrócony do wcześniejszego.
— Wykonawca robót jest zobowiązany do przywrócenia nawierzchni dróg do stanu sprzed rozpoczęcia prac. Obecnie płyty Yomb zostały ułożone jako rozwiązanie tymczasowe, mające ułatwić komunikację. Po zakończeniu inwestycji i dokonaniu odbioru robót płyty zostaną ułożone w sposób docelowy — informuje Piotr Lewna.
Zapowiedziano wymianę uszkodzonych płyt, jednak bez wskazania terminu. Na ten moment nowe płyty widać jedynie na ulicy Widokowej, o co miesiącami walczą mieszkańcy.
Na niektórych ulicach, które wcześniej były jedynie utwardzone, po zakończeniu robót nie przywrócono stabilnego podłoża,a teraz nie radzi sobie ono z jesiennymi opadami i ruchem pojazdów i na drogach powstają liczne dziury.
To wszystko budzi wątpliwości mieszkańców, czy ktoś rzeczywiście kontroluje postęp prac. Gmina zapewnia jednak, że tak.
— Nad realizacją zadania czuwa inspektor nadzoru. Problem narasta, a reakcji wciąż brak — dodaje.
Korki, objazdy i brak informacji
Zamknięcie ulicy Widokowej stało się jeszcze bardziej uciążliwe 28 października, gdy rozpoczął się etap budowy ronda prowadzącego do nowej Obwodnicy Metropolii Trójmiejskiej, związany z przyłączeniem go do dróg. Na drodze DK7 wprowadzono ruch wahadłowy, przez co kierowcy z Lnisk utknęli w korkach. Tego można by uniknąć, gdyby Widokowa była przejezdna. Wówczas kierowcy mogliby pojechać ulicą Jarzębinową w stronę Leźna, czy też Pępowa i w ten sposób chociaż część z nich mogłaby ominąć korki. Problemem jest tutaj również stan dróg, które z pewnością zostałyby jeszcze bardziej zniszczone przy wzmożonym ruchu.
Dodatkowe emocje wzbudziło nieoczekiwane zamknięcie ulicy Jarzębinowej przy skrzyżowaniu z DK7. Mieszkańcy nie zostali o tym wcześniej poinformowani ani przez gminę, ani przez spółkę Kobylarnia, prowadzącą roboty. Co gorsza, na tym odcinku w ogóle nie są prowadzone prace, a spółka jedynie ustawiła zakaz wjazdu i pojazdy z budowy.
Mieszkańcy zauważają też, że część kierowców omija blokadę, jadąc po chodniku i ścieżce rowerowej, co prowadzi do ich zniszczenia. Co ciekawe, w ten sam sposób blokadę omija autobus linii Z11, który w obecnej sytuacji nie ma legalnego dojazdu do wsi. Przez to nadzieją osób nie zmotoryzowanych i dzieci pozostaje to, że dalej będzie on łamał przepisy i poruszał się po drodze rowerowej.
Nadzieję mieszkańców budzi jedynie to, że rondo uda się ukończyć w deklarowanym terminie - w ciągu miesiąca. Nie jest to jednak pierwszy przypadek problemów z wykonawcami OMT, którzy już wcześniej „odcinali” część miejscowości od dojazdu do prywatnych posesji bez wcześniejszego powiadomienia mieszkańców.
Obawy o przyszłość
Mieszkańcy obawiają się, że po otwarciu ronda ruch na Jarzębinowej znacząco wzrośnie, bo wielu kierowców będzie chciało skracać sobie drogę przez Lniska. Mimo że temat ten poruszany jest od dawna, na konkretne działania trzeba jeszcze poczekać.
— Dokumentacja na modernizację ul. Jarzębinowej od skrzyżowania z ul. Pałacową w Leźnie do włączenia w powstającą w ramach OMT obwodnicę Żukowa w Lniskach jest już gotowa. Burmistrz Mariola Zmudzińska przedstawi Radzie Miejskiej propozycję zrealizowania tego zadania w 2026 r. — informuje Lewna.
Komentarze (0)