Spotkanie rozpoczęło się od uhonorowania obecnego zawodnika Trefla Gdańsk, ale legendy bełchatowskiego klubu - Mariusza Wlazłego. Obecny kapitan Gdańskich Lwów przez 17 lat reprezentował ekipę PGE Skry Bełchatów.
W pierwszym secie było widać dobrą grę gdańszczan znaną z ostatnich meczów Plusligi. Gdańskie Lwy ani razu nie oddały prowadzenia. Pewnie wygrywając tą część do 18. Druga odsłona spotkania rozpoczęła się od wyrównanej walki obu zespołów. Po raz pierwszy w tym meczu na prowadzenie wyszli siatkarze Skry Bełchatów. Przewagę udało się im nawet powiększyć i przejąć inicjatywę na boisku zmuszając Michała Winiarskiego do zmiany strategii i proszenia o czas dla jego zespołu. Mimo, że goście próbowali stwarzać dogodne dla siebie sytuację, ostatecznie to oni tym razem zakończyli z 18 punktami na koncie.
Po dwóch seta było 1:1. Każda z drużyn w tym meczu miała też na koncie taką samą ilość zdobytych punktów. To zapowiadało wyrównaną trzecią partię. Kibice nie zawiedli się. Trzeci set był najbardziej emocjonujący w całym spotkaniu. Końcówka seta była na tyle wyrównana, że zakończyła się walką na przewagi. I mimo, że piłkę setową częściej sędzia odgwizdywał dla gospodarzy, to Gdańskie Lwy po akcjach swojego kapitana zakończyły tą odsłonę zwycięsko.
Mimo, że początek czwartego seta zapowiadał, że może dojść do tie-breaka, to gospodarzom nie udało się do niego doprowadzić. W połowie seta, po serii udanych zagrywek Mariusza Wlazłego, a później Bartłomieja Lipińskiego to Trefl Gdańsk prowadził już w tej odsłonie spotkania, którego nie oddali do końca.
PGE Skra Bełchatów - Trefl Gdańsk 1:3 (18:25, 25:18, 29:31, 21:25)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.