Pierwszy ćwierćfinałowy meczy wygrali gdańszczanie 3:1. W miniony weekend w rewanżu lepsi okazali się jednak warszawiacy, zwyciężając 3:2. O awansie do półfinału zdecydować musiał trzeci mecz, rozegrany dziś w Ergo Arenie.
Towarzyszącą obu zespołom presję wyraźnie było widać w pierwszej części spotkania. Błędy pojawiały się po obu stronach. Warszawiacy częściej jednak punktowali i jako pierwsi zbudowali kilkupunktową przewagę. Mimo skutecznych zagrywek i ataków Mariusza Wlazłego, siatkarze z Gdańska nie zdołali odrobić straty (21:25).
Na początku drugiego seta lepsi byli gdańszczanie. Punkty na koncie Gdańskich Lwów pojawiały się zarówno po skutecznych akcjach Wlazłego, jak i błędach gości (Kowalek, Grobelny). Od stanu 9:9 rozpoczęła się wymiana punkt za punkt. Po 13 punkcie na koncie gości, kolejne nadal zwiększały stan Vervy. W kilka minut podopieczni Andrea Anastasiego zdobyli kilka cennych punktów (12:13, 12:17). Na zmianę strategii zdecydował się trener Winiarski, który zaczął wpuszczać na boisko rezerwowych graczy. W odmienionym składzie, Trefl początkowo odrabiał część strat, ale końcówka wyraźnie należała do gości (19:25).
Trzecia partia okazała się dla siatkarzy Vervy formalnością. Warszawianie świetnie atakowali i skutecznie blokowali. W gdańskiej drużynie zaczął być widoczny stres, kilkukrotnie popełniali oni błędy oddając punkty gościom praktycznie bez walki.
- W tym momencie czujemy się smutni, ponieważ straciliśmy swoje marzenia. Najbardziej boli to, że w Warszawie mogliśmy awansować do wielkiej czwórki. Po części troszeczkę zostało to nam w głowach i dzisiaj nie byliśmy w stanie wejść w mecz - oceniał po zakończeniu spotkania Michał Winiarski, trener Trefla.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.