reklama

Polacy udanie rozpoczęli turniej VNL w Gdańsku

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Kamil Cieszyński

Polacy udanie rozpoczęli turniej VNL w Gdańsku - Zdjęcie główne

foto Kamil Cieszyński

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportCałkiem udany początek trzeciego turnieju interkontynentalnego VNL w wykonaniu Polaków. W Ergo Arenie podopieczni Nikoli Grbicia pokonali reprezentację Iranu 3:2 (25:19, 23:25, 25:18, 21:25, 15:8).
reklama

Przypieczętować awans 

Od środy do niedzieli na Ergo Arenie odbędzie trzecia i zarazem ostatnia faza interkontynentalna Ligi Narodów 2025. Polacy przystępują do niej jako wiceliderzy tabeli z bilansem sześciu wygranych i dwóch porażek. 

Rozwiń

Na początku zmagań w chińskim Xi'an Biało-Czerwoni zanotowali cztery zwycięstwa, natomiast w drugim tygodniu w Chicago odnieśli dwie wiktorie (z USA oraz Kanadą) oraz dwukrotnie musieli uznać wyższość rywali (z Włochami i Brazylią). 

Podczas turnieju na terenie Gdańska i Sopotu Polacy stoczą bój z trzema ekipami, okupującymi dolne rejony tabeli - dziesiąty Iran (16.07), dziewiątą Kubę (17.07) oraz 11. Bułgarię (19.07). Natrudniejsze zadanie podopiecznych Nikoli Grbicia czeka w niedzielę (20.07), bowiem zmierzą się w mistrzami olimpijskimi - Francuzami.

TERMINARZ MECZÓW POLAKÓW 

16.07., godz. 20:00 - Iran
17.07., godz. 20:00 - Kuba
19.07., godz. 17:00 - Bułgaria
20.07., godz. 20:30 - Francja

reklama

Po zakończeniu fazy grupowej siedem najwyżej sklasyfikowanych zespołów awansuje do fazy pucharowej (i Chiny jako gospodarz Final Eight), który odbędzie się w Ningbo (30 lipca — 3 sierpnia).

Kontuzje trapią Polaków

- Ten sezon jest wyjątkowo niefortunny pod względem liczby kontuzji. Odkąd zacząłem pracę z reprezentacją, jeszcze nigdy nie mieliśmy aż tylu problemów — mówił niedawno selekcjoner Polaków Nikola Grbić. 

Zaczęło się od kontuzji kolana przyjmującego Rafała Szymury, potem środkowy palec złamał Sebastian Adamczyk, na problemy zdrowotne skarżył się także Bartosz Bednorz, a do końca Ligi Narodów z gry został wykluczony kapitan zespołu - Bartosz Kurek. Atakujący zmaga się z bólem pleców

reklama

Wydawało się, że opaskę kapitańską po 37-latku przejmie Aleksander Śliwka, ale nie będzie mu to dane  - siatkarz podczas wtorkowego treningu doznał urazu prawej stopy, a dokładniej stawu skokowego. Badania nie wykazały żadnych złamań, ale wielcy prawdopodobne, iż zawodnika czeka kilkutygodniowa rekonwalescencja. 

Dlatego Nikola Grbić miał twardy orzech do zgryzienia, ponieważ chciał dalej testować Olka na pozycji atakującego (to miała być zagrywka taktyczna, na wypadek gdyby np. któryś z dwójki Bołądź-Sasak - odpukać - również miał jakieś problemy zdrowotne), a na dodatek z sześciu powołanych na turniej przyjmujących zostało mu do dyspozycji ledwie trzech (Wilferdo Leon, Kamil Semeniuk, Tomasz Fornal).

reklama

Bartosz Bednorz - jak wspomniałem - wciąż nie jest gotowy do rywalizacji, a Artur Szalpuk, który pierwotnie nie znalazł się w kadrze na to spotkanie, nie mógł zostać dowołany ze względów formalnych (nie można dokonywać zmian na dzień przed meczem, zatem w prokole meczowym widnieje właśnie Śliwka). 

Zanim Serb zastanowił się nad wyborem wyjściowej "6", musiał wybrać nowego kapitana zespołu - ostatecznie schedę po Śliwce przejął Jakub Kochanowski. Zarówno on, jak i Jakub Nowak na środku siatki, Barłomiej Bołądź na skrzydle, Jan Firlej na rozegraniu, a Tomasz Fornal i Kamil Semeniuk na przyjęciu rozpoczęli spotkanie z Iranem (zestawienie uzupełnił jeszcze libero Jakub Popiwczak).

reklama

Asy serwisowe pomogły, ale nerwy też były

Początek pierwszego seta układał się po myśli Polaków (3:5) za sprawą chociażby udanego blosku Bołądzia i szczęśliwej interwencji Fornala po zagrywce, która przeszła na drugą stronę boiska. Potem na chwilę Irańczycy doprowadzili do wyrównania (5:5), ale szybko gospodarze odpowiedzieli wyszli na trzypunktowe prowadzenie (6:9) i równie błyskawicznie Roberto Piazza poprosił o czas, widząc gorszą dyspozycję swoich podopiecznych. 

Biało-Czerwoni popełniali kilka błędów podczas serwów (Semeniuk, Bołądź) oraz ataku (Semeniuk nie "nabił" bloku) i tym samym goście odrobili straty (12:12). Goście sprawiali wiele problemów mocnymi zagrykami, który potrafiły "odrzucić" od siatki Polaków, przez co ratowali się sytuacyjnymi akcjami. W tej "brudnej" siatkówce prym wiódł Fornal (15:16). 

Nikola Grbić przy stanie 17:18 dokonał pierwszej zmiany na pozycji - Sasak zastąpił Bołądzia i atakujący rozpoczął mecz od asu serwisowego (17:19). Dobra postawa z linii 9.metra pomogła w wygraniu pierwszej części - w końcówce dwa razy z rzędu Semeniuk zaskoczył Irańczyków z tego fragmentu parkietu, a "oczka" dołożył w ataku Sasak oraz na środku Kochanowski i ostatecznie Polacy wygrali seta w stosunku 19:25.

Jeden Semeniuk to za mało 

W drugą partię dobrze weszli środkowi Kochanowski oraz Nowak (1:3). Niemniej, Irańczycy deptali po piętach Polakom  - dopiero po błędzie Poryi złapali oni głębszy oddech (3:5). Potem Biało-Czerwoni wyszli na trzypunktowe prowadzenie (5:8), ale goście po time-oucie odrobili straty, wychodząc na prowadzenie, dzięki dobrej postawie m.in. Amina (9:8). 

W grze podpopiecznych Grbicia szwankowało przede wszystkim rozegranie, stąd szansę dostał Komenda za Firleja, a także nieco osłabł Nowak (w jego miejsce wszedł Jakubiszak). Tymczasem wynik zaczął uciekać - w połowie partii Irańczycy mieli bilans "+4" (14:10). Jedni potrzebowali ochłonać, drudzy próbowali "ciągnąć" grę jak chociażby Semeniuk, dzięki któremu przewaga rywali zaczęła topnieć (15:13).

Niemniej, goście nie wstrzymali ręki podczas ataków, a bazowanie na geniuszu "Semena" to było za mało, stąd ponownie Iran miał cztery "oczka" przewagi (17:13). Nikola Grbić musiał reagować i poprosił o czas, a chwilę później wprowadził na parkiet Leona - wyjątkowo w linii ataku. Zmiana nieco pomogła, bowiem Polacy byli blisko doprowadzenia do wyrównania (21:20), ale ostatecznie nie zdołali przechylić losów rywalizacji na swoją korzyść.

Partia zakończyła się wynikiem 25:23 - w ostatniej wymianie po nieprzyjemnej zagrywce Semeniuka, potężny cios wyprowadził Poriya.  

Absolutna dominacja 

Trzeciego seta Polacy rozpoczęli od dwóch punktów Nowaka - jednego po ataku ze środka, drugiego po dobrej zagrywce (0:2). Biało-Czerwoni przewagę podwyższyli dzięki "armacie" z linii 9.metra, tym razem autorstwa Semeniuka (3:6). Ten sam zawodnik, który imponował dzisiaj znakomitą dyspozycją, poprawił dorobek drużyny (10:6). Gospodarze zaczęli grać już na większym luzie i zanotowali serię punktową (6:13). 

Irańczycy ewidentnie się pogubili - mylili się po zagrywkach, nie kończyli ataków i choć właściwie ekipa Grbicia bazowała tylko na "oczkach" zdobywanych przez Semeniuka, to nadal utrzymywała duży zapas punktowy (13:18), stąd już po połowie tej partii było wiadome, że padnie ona łupem Polaków. Dzieło zwieńczył Fornal, znajdując lukę przy potrójnym bloku (18:25).

Bezlitośni Irańczycy

Po wyrównanym starcie czwatego seta, Irańczycy rozpoczęli bombardowanie, szczególnie rezerwowy Espandifar oraz Amin (4:9). Gospodarze potrzebowali świeżości w ofensywie, bowiem Fornal stracił impet - przyjmujący albo za miękko atakował na siatce (kiwając lub po prostu przebiając piłkę), albo miał problemy z trafieniem "w pomarańczowe", stąd na parkiecie ponownie zawitał Leon, który kapitalnie nastawił "celownik" w polu serwisowym, notując aż trzy asy (10:11). 

Szkoda, że przy stanie 12:11 Kochanowski nie zatrzymał ataku jednego z zawodników reprezentacji Iranu. To nakręciło gości, którzy nie zwalniali tempa, zwłaszcza Amin i na "półmetku" prowadzili już trzema punktami (16:13). Niewykorzystanie sytuacje ponownie zemściły się na gospodarzach - mieli oni szansę na skontrowanie, gdy na tablicy świetlnej widniał wynik 19:17, lecz niestety w siatkę wpadł Sasak (20:17) i po chwili Morteza "zwolnił" rekę na zagrywce (22:17).

Strat Polacy już nie zdołali odrobić, a seta w efektowny sposób zakończył Amin, doprowadzając tym samym do tie-breaku (25:21). 

Leon show

Biało-Czerwoni szybko ustawili przebieg piątego seta w dużej mierze dzięki Leonowi czy Kochanowskiemu, którzy zahamowali zapędy ofenswyne Irańczyków (1:5). Na nic się zdały dwie time-outy Piazzy, bowiem po nim swoje show w polu serwisowym i w ataku zaczął robić polsko-kubański przyjmujący (trzy punkty z rzędu - 4:11). Spotkanie zakończyło się po serwisie w siatkę Yousefa (8:15).

Iran - Polska 2:3 (19:25, 25:23, 18:25, 25:21, 8:15)

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo