O przepustkę do najlepszej "8"
Środowe spotkanie po marcowej przerwie reprezentacyjnej było istotne dla Wybrzeżan, ponieważ zwycięstwo z Azotami Puławy na 100% dawało drużynie prawo gry w play-offach, które rozpoczną się w połowie kwietnia. Należy wspomnieć, że - doliczając tą kolejkę rozgrywaną w środku tygodnia - do zakończenia rundy zasadniczej pozostały jeszcze cztery spotkania.
Handball na "tak"
Drużyny od początku spotkania narzuciły wysokie tempo gry, bowiem już po 4.minutach oglądaliśmy siedem goli (4:3). Potem inicjatywę przejął Wybrzeże, dzięki świetnym interwencjom Kamila Poźniaka oraz skutecznym rzutom Mikołaja Czaplińskiego ze skrzydła oraz Michała Pereta na "kole" (4:7), jednak między 12. a 13.minutą gdańszczanie popełniali błędy w ataku, które kończyły się wykorzystanymi kontrami przez szczypiornistów Aztów (Jarosiewicz oraz Dikhaminjia) (11:10).Puławianie powiększali przewagę - w 22.minucie prowadzili już czterema bramkami, dzięki dobrej postawie m.in. Jarosiewicza oraz Gogoli (17:13). W końcówce pierwszej części gdańszczanie podgonili wynik, zdobywając trzy gole z rzędu (17:16). Cały wysiłek poszedł na marne, ponieważ znowu goście "nadziewali" się na szybkie ataki ze strony rywali, a na dodatek dwieminutowe kary dostali Mykola Protsiuk oraz Nejc Zmavc i ostatecznie pierwsza część zakończyła się przy stanie 21:18.
17 kar i nieudane karne
Po przerwie swoją wyższość wciąż podkreślali gospodarze, którzy znakomicie rozpoczęli drugą część - po dwóch golach Dikhaminijii oraz jednym Marciniaka, mieli bilans "+5" - najwyższy jak dotąd w tym spotkaniu (24:19). Lepszy fragment zanotowali gdańszczanie między 37. a 43.minutą, kiedy kilka rzutów "odbił" Mateusz Zembrzycki, a skutecznością popisywali się Pepliński (dwa gole), Będzikowski oraz Czapliński (po jednym golu) i sam bramkarz Wybrzeża (wykorzystując pustą bramkę po grze w przewadze po karze dla Dikhaminijii), doprowadzając do wyrównania (27:27).Potem Wybrzeże musiało sobie radzić bez dwóch zawodników, bowiem w krótkim odstępie czasowym (46. i 47.minuta) na 120 sekund musieli zejść Stanescu oraz Pepliński, ale mimo tego Azoty nie wykorzystały w pełni przewagi liczebnej i goście wciąż byli w "kontakcie" (31:30). Na domiar złego dosłownie chwilę później kary za przewienienia dostali Protsiuk oraz Siekiera i znowu goście grali w "5" - tym razem Azoty zbudowały, choć nieznaczną przewagę (33:31).
Dużo emocji mieliśmy w końcówce spotkania - w 56.minucie Siekierka zdobył bramkę kontaktową (36:35), a po krótkiej "wymianie ognia" z obu stron (38:37) kilkadziesiąt sekund przed końcową syreną do wyrównania doprowadził Pepliński (38:38). Jak się okazało to była ostatnia bramka w regulaminowym czasie, zatem końcowego rozstrzygnięcia potrzebna była seria "7".
W niej lepsi byli gospodarze, pewnie wykonując wszystkie rzuty, podczas gdy u gdańszczan mylili się Czapliński oraz Góralski (4:1).
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.