reklama

Cud narodzin w ogródku. Dziki osiedliły się pod blokiem na Strzyży

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Przyroda Locha dzika jako nowy dom i miejsce porodu upodobała sobie osiedlowy ogródek przy ulicy Chrzanowskiego. Przeszkadzało to jednak mieszkańcom, którzy przez tydzień mieli problem z dostaniem się do domu.
reklama

Problemy z dzikami w Gdańsku nie są niczym nowym. Rzadko się jednak zdarza, że cała rodzina osiedla się pod czyimś blokiem. Takiej sytuacji doświadczyli mieszkańcy budynku przy ulicy Chrzanowskiego w dzielnicy Strzyża. Ciężarna locha postanowiła zamieszkać w ich ogródku.

Jak opisują mieszkańcy, locha przez kilka dni rozbudowywała swój barłóg, przy czym jednocześnie zniszczyła roślinność, czyli trawniki czy krzewy oraz inne elementy ogródka, jak np. ławeczki czy piaskownicę. Ponadto locha urodziła tam osiem małych warchlaków.

Poza wszystkimi szkodami, dziki były przede wszystkim zagrożeniem dla mieszkańców. Rodzinka blokowała mieszkańcom dostęp do budynku, a locha była, przez obecność młodych, agresywna dla ludzi.

- Dzisiaj nie mogłem dojść do klatki, bo tuż przy klatce biegały warchlaki, a locha zagradzała drogę i ustawiała się jak do szarży. Po zmroku strach wyjść przed blok, chociażby wynieść śmieci. bo teren słabo oświetlony i łatwo nie zauważyć dzika w pobliżu - mówi jeden z mieszkańców.

Mieszkańcy zwrócili się z pomocą do Straży Miejskiej. 

- Na miejsce udali się pracownicy Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w asyście strażników miejskich. Teren został wygrodzony. Ponadto administrator zobowiązał się do umieszczenia pisemnej informacji o tym, aby nie wchodzić na wygrodzony teren - relacjonuje działania Monika Domachowska z gdańskiej Straży Miejskiej.  

W opinii części mieszkańców takie działania to za mało.

- Jedyny efekt tych zgłoszeń jest taki, że przyjechało kilka osób, miedzy innymi ze Straży Miejskiej i jedyne co zrobili to, kazali otworzyć furtkę ogródka, zakazali wchodzić i polecili czekać, aż dziki same sobie wyjdą. Dostajemy informacje, że służby zostały powiadomione, ale nic się nie zmieniło - dodaje mieszkaniec.

Do dalszych interwencji MCZK rzekomo nie doszło, a nawet już nie byłoby po co, ponieważ po tygodniu okupowania ogródka na ulicy Chrzanowskiego, dziki zniknęły. Mieszkańcy w nadziei, że sytuacja się nie powtórzy, prowizorycznie załatali dziurę w płocie, którą prawdopodobnie locha dostała się tam wcześniej.

- Lepiej żeby mieszkańcy sami nie podejmowali się próby przepłoszenia dzików. Locha w obronie młodych może być agresywna. Po pomoc należy zwrócić się do Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego - przypomina zasady bezpieczeństwa Monika Domachowska.

Nie wszystkim jednak obecność dzików przeszkadzała. Część mieszkańców w rozmowach z nami stwierdziła, że sąsiedztwo dzików nie stanowiło dla nich dyskomfortu.

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama