Od kilku miesięcy temat stanu technicznego Hali Olivia nie schodzi z czołówek trójmiejskich mediów. Hala, będąca własnością miasta, od wielu lat administrowana jest przez Stowarzyszenie GKS Stoczniowiec. Sygnały o nieprawidłowościach pojawiały się od lat. Dotyczyły zarówno spraw organizacyjnych, jak i stanu technicznego obiektu.
- Już w 2017 roku był wyraźny sygnał, że Stowarzyszenie GKS Stoczniowiec stosuje monopolistyczne stawki, niemające uzasadnienia ekonomicznego. Wtedy miasto zamiast rozwiązać problem, to postanowiło dopłacić naszemu klubowi różnicę, byśmy mieli fundusze na opłacenie wygórowanych stawek za halę - tłumaczył w rozmowie z Pulsem Gdańska Adam Rozenberg, były kierownik drużyny hokejowej LOTOS PKH Gdańsk.
[news:1129545]
W grudniu kontrolę w obiekcie przeprowadził jego właściciel. Kontrolę w imieniu gdańskiego urzędu miejskiego prowadzili pracownicy Gdańskich Nieruchomości. Kontrola odbywała się w obecności prezesa GKS Stoczniowiec, a także Adama Korola, dyrektora biura prezydenta ds. sportu.
- W trakcie kontroli sprawdzaliśmy warunki techniczne panujące w obiekcie, zarówno główną arenę wraz z trybunami, ale także zaplecze socjalne, czyli m.in. szatnie. Bo ważne są nie tylko warunki w których odbywają się mecze, ale także możliwości skorzystania z łazienek i szatni przez samych zawodników - mówił w grudniu Adam Korol.
Maciejewska pyta w urzędzie
Temat nieprawidłowości w Hali Olivia od kilku miesięcy śledzi też posłanka Lewicy Beata Maciejewska. Wczoraj po raz trzeci spotkała się w temacie obiektu z Adamem Korolem. Jak mówiła na konferencji prasowej, spotkanie z miejskim urzędnikiem nie należało do merytorycznych.- Niestety dyrektor biura ds. sportu Miasta Gdańska nie potrafił odpowiedzieć na żadne pytanie. Nie miał też przygotowanych dla mnie żadnych dokumentów, mimo że poprosiłam o nie 10 grudnia i zgodnie z ustawą powinnam była je dostać w ciągu 14 dni - mówiła na konferencji Maciejewska.
Jak zaznaczyła posłanka Lewicy, dyrektor biura ds. sportu w ramach audytu nie odbywał rozmów z użytkownikami obiektu.
- Kiedy zapytałam go, czy rozmawiał z ludźmi, którzy trenują na hali, powiedział mi że nie, że nigdy z nimi nie rozmawiał. Powiedział, że skoro trenują na tej hali, to znaczy, że im to odpowiada. To było groteskowe spotkanie, pełne bardzo dużego lekceważenia ze strony urzędnika Miasta Gdańska - oceniała Beata Maciejewska.
Miejscy urzędnicy zapewnili wczoraj, że w ciągu dwóch tygodni dostarczą posłance pełną dokumentację przeprowadzonych w obiekcie kontroli oraz audytów.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.