Lutkiewicz: powrót do sytuacji sprzed epidemii to kwestia kilku kwartałów

Już nie miesiące, a kwartały będą potrzebne aby gdańska spółka LPP odbudowała sprzedaż sprzed pandemii. Tak przekonuje odpowiedzialny za finanse wiceprezes odzieżowego giganta.

W wyniku wprowadzonych blisko miesiąc temu ograniczeń w funkcjonowaniu sklepów obowiązujących obecnie na 21 z 25 rynkach, na których LPP prowadzi swoją działalność, zamkniętych pozostaje nadal 95% sklepów. Blisko 100 procentowy spadek wpływów ze sprzedaży sieci stacjonarnej znacząco wpływa na aktualną sytuację firmy. 

– Działamy obecnie w warunkach dużej niepewności rynkowej. Jeszcze nigdy w historii firmy nie byliśmy w sytuacji, w której rzeczywistość zmieniałaby się praktycznie z dnia na dzień. I choć szacujemy, że przyjęte przez nas w firmie rozwiązania, przy założeniu dodatkowych działań pomocowych rządu i instytucji finansowych, pozwolą nam wyjść z tego kryzysu, to przygotowujemy się do najtrudniejszego scenariusza. Dziś zakładamy, że powrót do sytuacji sprzed epidemii to już nawet nie kwestia miesięcy, a kilku kwartałów. I z pewnością nie będzie to rzeczywistość jaką znamy i w jakiej przez ostatnie lata przyszło nam funkcjonować – komentuje Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP.

Obecnie właściciel sklepów Reserved, Cropp, House, Sinsay i Mohito swoja główną uwagę kieruje w stronę sprzedaży internetowej. Mimo, że w kanale internetowym spółka notuje wzrosty sprzedaży 150 proc. rok/roku, nadal nie pokrywa to utraconej sprzedaży w klasycznych sklepach.

- Na ten moment e-commerce jest oczywiście jedynym kanałem sprzedażowym dlatego cieszą nas osiągane obecnie trzycyfrowe wzrosty. Zakładamy też, że po zakończeniu epidemii klienci będą bardzo ostrożni, a skłonność do zakupów internetowych będzie utrzymywała się jeszcze długo po otwarciu sklepów. Stąd koncentracja w tej chwili na usprawnieniach w tym obszarze - przekonuje Lutkiewicz.